Endorfiny Eweliny
wtorek, 7 lutego 2012
Jesteśmy pudełkiem puzzli
Ludzie
powinni być dobrem komplementarnym, a nie substytutem. Nie zastąpisz jednej
osoby drugą. To zawsze będzie pewna strata, brak. Jesteśmy jak kawałki puzzli,
które dopiero w połączeniu z innymi tworzą uporządkowaną, logiczną całość. Gotowa układanka to nasze życie, misternie
budowana przez długi czas. Im więcej elementów, tym lepsza zabawa, wyzwanie do
pokonania i niesamowita satysfakcja, gdy wszystko się uda. Czasami kilka
elementów się zgubi, lub nie pasuje. Tracimy wtedy motywację, ogarnia nas marazm,
że stoimy w miejscu. Ale to tylko chwilowe. W dobrze uporządkowanym życiowym
pudle puzzli znajdziemy odpowiedni element, trochę czasu upłynie zanim go
dobrze dopasujemy. Zdarzą się momenty, że rozwalimy całą układankę, tak jak
sami burzymy swoje życie. Może wtedy potrzebna będzie nam pomoc drugiej osoby,
żeby wszystko uporządkować. Najważniejsze jest jednak to co ułożymy. Nieistotne
jest, ile czasu nam zajęło, jak często puzzle do siebie nie pasowały, ile razy
myśleliśmy, że nie ma to najmniejszego sensu. Najważniejsze jest jaki obraz
naszego życia powstał i czego nauczyliśmy się pracując na nim. Oby ten obrazek
był piękny.
niedziela, 5 lutego 2012
Mam skórę krokodyla, ale duszę motyla
Jak ja nie cierpię ludzkiej obojętności. Obojętności na drugiego
człowieka. Pozamykaliśmy się wszyscy w swoich światach, odłączyliśmy od uczuć,
wyrzuciliśmy emocje. Gdyby jedynie obojętność była naszym problemem...Ze
szczerością też nie radzimy sobie za bardzo. Lubujemy się w deklaracjach, że
mówimy to, co mamy na myśli, szczerze wytykamy błędy sobie i innym, otwarcie
manifestujemy uczucia. Otóż nie. I z przykrością muszę stwierdzić, że nie
poznałam jeszcze nikogo, kto potrafiłby dać mi w twarz. Tak, kto potrafiłby dać
mi w twarz. Słownie… Wyznać szczerze co jest nie tak, nawet za przeproszeniem
opieprzyć. Bo przecież często nie zdajemy sobie sprawy, że robimy coś nie tak.
Zawsze liczyłam na to, że w trudnych momentach, chwilach niepewności i
wątpliwości druga osoba powie otwarcie co ma w sercu, co myśli, czuje. Nie
ważne jak bardzo raniące są to często słowa. Lepiej usłyszeć coś okropnego i
niemiłego, ale do przełknięcia, niż dławić się dusznym, mdłym kłamstwem. Niestety
fermentuje we mnie teraz czyjeś kłamstwo, milczenie i brak odwagi. Mam skórę
krokodyla, ale chyba duszę motyla i nie przypuszczałam, że pewne sprawy będą
mnie tak dotkliwie bolały. Bolą pewnie tym bardziej, że są niewyjaśnione, przemilczane
i zlekceważone. To tak jakby odbywać miłą, przyjemną podróż w nieznane, być
pewnym swojego towarzysza, po czym zostać nagle wysadzonym na szczerym
pustkowiu, na środku martwego skrzyżowania, bez żadnego wyjaśnienia. I pozostaje
samodzielna decyzja, w którą stronę mam iść. Sama. W takich chwilach wybieram
bieg przed siebie. Bo świat szybciej mija, bo myśli krążą we właściwych
kierunkach, bo hormony zaczynają szaleć i wydzielać endorfiny, bo życie nabiera
innego zapachu, zapachu wdychanego pełną piersią. Mnie to pomogło, przynajmniej
chwilowo. Na kilkunastostopniowym mrozie, w biegu przez ponad 15 km porządkuję
mój świat. Po raz kolejny. I gdybym tylko usłyszała te szczere słowa… Bo szczerość
to wolność.
niedziela, 8 stycznia 2012
Mężczyzna - studium przypadku
Rozbawiło mnie ostatnio zaobserwowane zjawisko. A mianowicie
zauważyłam, że większość facetów mówi do kobiet tym samym tekstem. Celowo piszę
„większość”, ponieważ głęboko wierzę, że istnieją jeszcze osobniki potrafiące
wykreować mądre zdania płynące prosto z serca. Na potrzebę poniższej analizy
nazwijmy takiego samca „Och, Karol” (wszystkim, którym ten tytuł z niczym się
nie kojarzy odsyłam do filmu o tym tytule). Swoją drogą jestem ciekawa czy
istnieje jakiś poradnik dla mężczyzn pt. „ 100 zdań, które musisz znać”, „100
zaklęć, którymi zaczarujesz kobietę”, „ 100 kluczy do JEJ zamka”. Jeżeli nie,
widzę dla siebie pole do popisu, albo raczej dla niejednego macho. Żeby nie być
gołosłowną zacytuję kilka przykładów: „Seks jest dla mnie czymś wyjątkowym,
pewnego rodzaju sztuką”, dodajmy tylko w gwoli ścisłości, że dla naszego „Och,
Karola” jest to sztuka komercyjna,
masowa czyt. jestem chętny i dostępny dla każdego (tutaj: każdej) kto tylko
zechce i kiedy mnie zechce. Hmm, ja jednak wolę, żeby pewne kwestie były
kulturą wysoką, elitarną, po prostu dla wybranych i dostępne w odpowiednim
miejscu i czasie. „Całuję gdzie tylko mogę i gdzie tylko chcesz”. To też jest
ciekawe, bo daje „Och, Karolowi” informację gdzie pozwalamy by nas dotykał i
całował. I na ile mu to pozwolić, żeby zachęcić go do siebie, ale nie spłoszyć,
zainteresować, ale nie rozczarować? W ogóle pozwalać na cokolwiek? Kolejna interesująca
kwestia: „Kocham kobiety, jesteście cudownymi istotami, dziękuję, że jesteście,
bez Was świat byłby pusty i nijaki”. Drogie Panie, czy my deklarujemy miłość do
połowy męskiej populacji? Tylko dlatego, że są? Nie wydaje mi się. Kochamy
wybrane osoby, które coś dla nas znaczą, są bliskie sercu i stanowią ważną
część życia. Ciekawe jest, że „Och, Karolowi” nigdy nie mylą się kobiety, a
nawet gdyby tak było, potrafi wybrnąć z tego z charakterystycznym dla siebie
urokiem. Można takich facetów negować, można popierać, można też przejść obok
nich obojętnie. I chyba to ostatnie jest najtrudniejsze i najbardziej cenione.
Dlaczego? Bo jak przejść obok kogoś takiego bez żadnych emocji? Niejedna z nas
chciałaby go zmienić, ale nic z tego, mężczyzna to nie pogoda, on się nigdy nie
zmienia. I choć zdarza się nam płakać nie raz przez „Och, Karola” to jego
podstawową dewizą jest: ”Kobieta nie zasługuje na łzy, nie zasługuje na to,
żeby płakać przez mężczyznę”. I wiecie co jest najzabawniejsze? Znamy te
wszystkie teksty, same mogłybyśmy taki podręcznik napisać, ale jednak za każdym
razem nabieramy się na to samo. A może nie nabieramy się, może po prostu chcemy
i lubimy tego słuchać, bo pozwala nam to dowartościować się chociaż na chwilę.
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Postanowienie: brak postanowień
2 stycznia… powinnam pisać o swoich postanowieniach na
ten rok. Ja nigdy nie wybieram do tego „symbolicznego” dnia, jakim jest
Sylwester czy Nowy Rok. Jak będę coś chciała osiągnąć, do czegoś dążyć, to i
tak mi się to prędzej czy później uda. Trzeba tylko chcieć i w to wierzyć.
Jeżeli postanowisz sobie w tym roku skoczyć z samolotu ze spadochronem, to
zrealizujesz to. Pod warunkiem, że codziennie będziesz robić krok w stronę tego
marzenia - krok w Twojej głowie. Tylko
od Ciebie zależy ile kroków dzieli Cię do osiągnięcia celu. Wiele osób
twierdzi, że im w życiu nie wychodzi, nic nie mają, nikt ich nie kocha, nie
mają pomysłu na siebie. Owszem każdy z nas ma gorszy dzień, narzeka na całe
życie, otoczenie, kraj, politykę. Ale powiedzmy sobie wprost, większość
rzeczy w życiu zależy od nas samych. Jak
będziemy siedzieć w jednym miejscu, nie chcąc niczego zmienić, nie liczmy, że
nasz świat zmieni się sam. Wiem, to co piszę to oczywistości. Niestety często tych
oczywistości nie dostrzegamy. Moje postanowienia na ten rok, to kontynuacja
działań i realizacja pomysłów z zeszłego roku. Jednym z nich jest częstsze
pisanie tutaj postów;)
A teraz a propos skoków ze spadochronem – filmik, który
mnie ostatnio bardzo inspiruje. Jest w nim wszystko: radość, realizacja marzeń, energia, uśmiech, słońce i oczywiście przystojni mężczyźni;)
środa, 28 grudnia 2011
niedziela, 18 grudnia 2011
Małe rozmyślania
Czasami zastanawiam się dlaczego ludzie wchodzą innym w 4
litery. Tracąc przy tym swój charakter i resztki godności siebie. Rozśmieszają
mnie sytuacje, gdy kobiety wręcz jedzą z ręki facetowi, są na każde jego
skinienie, podłożą mu się jak na tacy. Dziewczyny trochę niezależności! Poza
tym, słowo „nie” jest niezłym wabikiem, bo skoro każda poprzednia wyrażała
zgodę, a Ty jedna idziesz pod prąd to stanowisz wyzwanie. Ale chyba najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą i swoimi
zasadami. „Modliszki” były i zawsze będą na tym świecie. Swoją drogą, bez nich
byłoby nudno, nie byłoby takiej konkurencji, gra nie byłaby już pociągająca, a odrobina rywalizacji każdemu się przyda. W końcu nic tak nie poprawia humoru jak wygrana :) a raczej droga do
wygranej, bo najbardziej interesujące jest gonienie króliczka…
poniedziałek, 12 grudnia 2011
Życie jest teatrem, aktorami ludzie
Budzisz się, wstajesz, to samo każdego dnia. Ubierasz się w
dobry humor, sprawdzasz w lustrze czy dobrze leży, czy do ciebie pasuje. Często
nie masz ochoty na ten strój. „Nie ta okazja, nie ten dzień” – myślisz. Przystrajasz
się ciepłym uśmiechem, przecież trzeba trochę rozgrzać te zakute w lód emocje.
Jeszcze szczypta pewności siebie, optymizmu i możesz wyjść z domu. To taka gra.
Życie jest jedną, wielką, nieustającą grą. Każdego dnia odgrywamy coś innego.
Czasami zajmujemy miejsce na widowni, przyglądamy się naszemu życiu z boku,
interpretujemy co autor życiowego przedstawienia miał na myśli. I dochodzimy do
wniosku, że nie rozumiemy nic. Dlaczego bohater postępuje tak, a nie inaczej,
czy on nie widzi, że to co robi jest bez sensu? Mamy ochotę wyjść , nie oglądać
więcej tej porażki. Ale chwila… przecież nie możemy, to nasze życie oglądane z
innej pozycji. Pomyśl, że życie to
teatr, a ludzie siedzący na widowni to osoby, które spotkałeś i spotkasz w
swoim życiu. Co chcesz im przekazać? Co
mają zapamiętać? Może warto wejść na tę scenę, odważnie spojrzeć na wszystkich
krytyków siedzących w pierwszym rzędzie, udowodnić coś niedowiarkom siedzącym w
drugim i pokazać swoją wartość tym wszystkim, którzy patrzą na nas z
pozostałych rzędów. Ale przede wszystkim trzeba spojrzeć na tego kto jest na
pierwszym planie…na samego siebie. To przedstawienie jest dla ciebie, przez
ciebie i o tobie. Zagraj je najlepiej jak potrafisz. Pozostaw po sobie pewną
refleksję i zrób wszystko, żeby pod koniec przedstawienia jakim jest życie
dostać owacje na stojąco.
Subskrybuj:
Posty (Atom)