Budzisz się, wstajesz, to samo każdego dnia. Ubierasz się w
dobry humor, sprawdzasz w lustrze czy dobrze leży, czy do ciebie pasuje. Często
nie masz ochoty na ten strój. „Nie ta okazja, nie ten dzień” – myślisz. Przystrajasz
się ciepłym uśmiechem, przecież trzeba trochę rozgrzać te zakute w lód emocje.
Jeszcze szczypta pewności siebie, optymizmu i możesz wyjść z domu. To taka gra.
Życie jest jedną, wielką, nieustającą grą. Każdego dnia odgrywamy coś innego.
Czasami zajmujemy miejsce na widowni, przyglądamy się naszemu życiu z boku,
interpretujemy co autor życiowego przedstawienia miał na myśli. I dochodzimy do
wniosku, że nie rozumiemy nic. Dlaczego bohater postępuje tak, a nie inaczej,
czy on nie widzi, że to co robi jest bez sensu? Mamy ochotę wyjść , nie oglądać
więcej tej porażki. Ale chwila… przecież nie możemy, to nasze życie oglądane z
innej pozycji. Pomyśl, że życie to
teatr, a ludzie siedzący na widowni to osoby, które spotkałeś i spotkasz w
swoim życiu. Co chcesz im przekazać? Co
mają zapamiętać? Może warto wejść na tę scenę, odważnie spojrzeć na wszystkich
krytyków siedzących w pierwszym rzędzie, udowodnić coś niedowiarkom siedzącym w
drugim i pokazać swoją wartość tym wszystkim, którzy patrzą na nas z
pozostałych rzędów. Ale przede wszystkim trzeba spojrzeć na tego kto jest na
pierwszym planie…na samego siebie. To przedstawienie jest dla ciebie, przez
ciebie i o tobie. Zagraj je najlepiej jak potrafisz. Pozostaw po sobie pewną
refleksję i zrób wszystko, żeby pod koniec przedstawienia jakim jest życie
dostać owacje na stojąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz